Правда и ложь о Катыни
Вы хотите отреагировать на этот пост ? Создайте аккаунт всего в несколько кликов или войдите на форум.

Правда и ложь о Катыни

Форум против фальсификаций катынского дела
 
ФорумПорталГалереяПоискПоследние изображенияРегистрацияВход

 

 Дневник Сивицкого Томаша.

Перейти вниз 
АвторСообщение
Юрий Н.
Admin
Юрий Н.


Количество сообщений : 492
Дата регистрации : 2011-07-18

Дневник Сивицкого Томаша. Empty
СообщениеТема: Дневник Сивицкого Томаша.   Дневник Сивицкого Томаша. Icon_minitimeЧт Май 07, 2015 8:05 am

Siwicki Tomasz

Notatnik z koperty opatrzonej nr 0873; oprawiony w pіуtno czerwone­go koloru, mocno zniszczony na skutek pozostawienia w nim rozpuszczal­nego "chemicznego" oіуwka. Zapiski tylko w czк¶ci maj± charakter ci±gіy, ktуrego chronologia przerywana jest rуїnymi rachunkami, obliczeniami, za­pisem rozegranych partii brydїowych itp. Wіa¶ciwy dziennik liczy 20 stron.

Boіoto[1], obуz 2-gi. Paјdziernik 1939 r.

4. [paјdziernik]
Pierwszy ¶nieg, zimno, deszcz, beznadziejnie.

5.
Ranek mroјny, sіoneczny. Jeсcy biegaj± i tupi± juї od godz. 3-ciej. Od poіudnia pochmurno. Przyniesiono gazetк rosyj.[sk±] i polsk± ga­dzinк "Gazeta Radziecka" - tre¶ж [i] jкzyk ohydne - nowo¶ci їad­ne. Ogуlnie nastrуj siк popsuі, obojкtno¶ж, apatia. Caіy dzieс budo­wali¶my prycze z desek. W barakach niesіychany haіas i rwetes. Kaї­da grupa chce jak najpro¶ciej pryczк zbudowaж. Zatargi i awantury. Jedzenie na ogуі lepsze niї w poprzednim obozie - jest gкstsze, smaczniejsze, wiкcej miкsne - miska na 12 ludzi.

13.
Pobudka o godz. 4-ej i od razu po "zacitrek [?] i chleb". Nigdy tego me byіo. Ranek pogodny z przymrozkiem, radosny nastrуj w zwi±­zku z wysіaniem pierwszej partii do kraju. Sprawdzaj± ich po raz juї X-ty. Po ¶niadaniu nosili¶my deski z kolejki. Jednych to deprymuje, ze to zіy znak, bo bкdziemy zimowaж. Innych to mocno wszystko cieszy, gdyї rozumuj± wprost przeciwnie, a mianowicie, їe jak zwyk­le u Moskali wszystko jest spујnione, tak i deski maj±ce sіuїyж do ocieplania barakуw s± spујnione i nie bкd± naleїycie wykorzysta­ne. Duїo rozgwaru a nawet humoru. Wszyscy pozostali pisz± listy na maіych karteluszkach i przekazuj± odjeїdїaj±cym. Wszyscy spo­dziewaj± siк wkrуtce zobaczyж siк w kraju. Podaіem adres Luni i Antosia Traszkiew[icza] aїeby z Jarosіawia napisaі. Do obozu przybyіy z monasteru w odwiedziny panie do mкїуw [2]. Wielka uciecha a zarazem troska odbijaj±ca siк na obliczach. Przyniosіy pocieszaj±ce wie¶ci usіyszane rzekomo przez radio. Niemcy zbombardowane, Warszawa jeszcze siк broni, nad Bugiem walki - prawdopodobnie z partyzantami.

18.
Dіuїsza przerwa spowodowana b±dј to zupeіn± obojкtno¶ci± lub bra­kiem interesuj±cych przeїyж. W obozie utarіo siк przekonanie, їe po kaїdej niedzieli oczekuj± nas zmiany, a poniewaї dot±d spraw­dzaіy siк przepowiednie, wiкc oczekujemy na zmianк zupeіnie po­waїnie, zwіaszcza, їe ukoсczyli¶my budowк prycz, przy ktуrych na­pracowali¶my siк dobrze i nasze psie budy zno¶nie urz±dzili¶my. Nie­dziela upіynкіa zatem w do¶ж pogodnym nastroju i peіni nadziei na zmianк, ktуrej zreszt± nie znamy, kіadziemy siк w naszych budach spaж juї o 7 godzinie wieczуr (wg czasu sow. godz. 9). ¦pimy po 5 w klatce na goіych deskach. Trzymamy siк w trуjkк i wspуlnie uїy­wamy naszej po¶cieli: 2 koce i 2 pіaszcze ogrzewamy siк przewaї­nie wіasnym ciepіem. Najprzykrzejsze s± noce - dіugie i twarde, ko¶ci bol±, gdyї ¶pi siк przewaїnie na jednym lub drugim boku, a zmiana pozycji wymaga wspуlnej zgody wszystkich, co jest bardzo trudne. Pobudkк robi± juї o godz. 6-tej (4 rano) i wszyscy mimo ciem­no¶ci chкtnie wstaj±, aby wyprostowaж ko¶ci i wyj¶ж na ¶wieїe po­wietrze (w jednym baraku ¶pi jak ¶ledzie w beczce 160 ludzi). Przewaїnie nikt siк nie myje, gdyї po wodк trzeba staж w dіu­gim ogonku, jak zreszt± po wszystko, nie wyі±czaj±c latryny. Papierosуw i tytoniu zupeіny brak. Pal± li¶cie dкbowe, klono­we i rуїne zielska. Papierosy dochodz± do fantastycznych cen, za 1 pap[ierosa] pіaci siк rubla lub 10 zіotych. Ludzie s± zdenerwowa­ni i opryskliwi, skіonni do awantur, ktуre stale siк powtarzaj±, do­chodz±c do karczemnych i prostackich scen. Stale obiecuj± machor­kк, ale od 2 tygodni nie daj±. Docinki i uwagi na ten temat s± dla nich bardzo kіopotliwe wobec pompatycznych zapowiedzi, їe u nas wsiego mnogo. Przyci¶niкty do muru komisarz podenerwowany od­powiedziaі wreszcie, їe moїliwy jest sabotaї i je¶li dowie siк, kto zawiniі, to nie wykluczone, їe pуjdzie pod stienkк gdyї tк sprawк traktuje jako prestiїow±. Noc z niedzieli na poniedziaіek wreszcie przeszіa bardzo szybko, gdyї pobudka (...) o 2 godziny wcze¶niej. Niezawodnie (...) їe nast±pi± jakie¶ zmiany. Wszyscy szybko wstaj± i wychodz± na plotki. Nieduїy plac peіen, wszyscy z oїywieniem rozprawiaj± i czekaj± na zapowiedј zmian. Po ¶niadaniu jeden z komisarzy zapowiada їe istotnie za godzinк moїliwy jest odmarsz do nowego obozu w monasterze dobrze widocznym z naszego obozu malowniczo poіoїonego na gуrze w¶rуd lasуw dкbowych i zieleni. Warunki bytowania maj± byж teї znacznie lepsze niї dot±d, gdyї budynki klasztorne s± murowane i ciepіe. Humory poprawiaj± siк, kaїdy idzie biegiem do baraku, aby przygotowaж swoje bardzo skromne mienie, skіadaj±ce siк przewaїnie z tego, w czym siк cho­dzi a najwyїej jeszcze z koca, menaїki, jakiej¶ puszki z konserw, lub torby po ma¶le p-gwa[c?], ktуre s± tu w wielkim powodzeniu, no i posiadaj± duї± cenк. Wreszcie zdajemy іyїki i miednice i kaї± wszystkim wychodziж. Ustawiaj± siк przy baraku czwуrkami i za­czynaj± sprawdzaж i liczyж. Liczy bez koсca kilkunastu biegіych i to trwa przeszіo dwie godziny. Zaczyna nas to denerwowaж. Wresz­cie zapowiadaj± stroiж siк i dіugi szereg ludzi najfantastyczniej ubra­nych wolnym krokiem rusza w nastкpnym szeregu z pozostaіymi (policja, cywile). Dzieс jest wyj±tkowo piкkny. Jesienna cisza i spadaj±ca nieco mgіa, sіoсce przedziera siк przez mgік i lekkie chmury, na widno­krкgu lasy mieni± siк zіotem i czerwieni±. Idziemy przez torfowi­sko 2 1/2 km dolin± niegdy¶ rzeczn± pokryt± krzakami i szuwarami, towarzysz± nam szeregi krasnoarmiejcуw z najeїonymi sztykami. Ogуlny nastrуj bardzo dobry. Wreszcie znajdujemy siк u podnуїa gуry, celu naszej podrуїy. Pniemy siк bardzo stromym zboczem i wprowadzaj± nas na zwaliska niegdy¶ monasteru. Pierwsze wraїe­nie bardzo przykre. Dwie cerkwie i kaplica w kompletnej ruinie, widaж wandalskie i umy¶lne niszczenie, bez drzwi i okien, ¶ciany rozwalone bez dachуw, kopuіy bez krzyїy. W jednej cerkwi maj± magazyn їywno¶ci. Na podwуrzu zbiera siк duїa gromada miejscowych jeсcуw. Na­stкpuje rozpoznawanie znajomych, sceny powitania i rуїne wykrzyk­niki. Rozpoznaje mnie Wojtek Burza i ja jego, bardzo ucieszyli¶my siк. Dziel± nas na bloki i sale. Ja trafiam do sali (...) ej, celi klasztor­nej niskiej i ponurej, ktуra moїe pomie¶ciж najwyїej 15 osуb, a wci­snкli 35, trudno, moїe cieplej, ale o spaniu mowy nie ma. Warunki bytowania w nowym obozie znaczenie lepsze o tyle, їe bкdzie cieplej, gdyї budynki jakkolwiek bardzo zaniedbane i zruj­nowane s± murowane. Izby nieduїe mieszcz± do¶ж ludzi - opaіu na razie daj± do¶ж i pierwszy raz od chwili niewoli znajdujemy siк w ciepіych, ale bardzo brudnych izbach, czujemy siк jak w raju. Klasztor, a raczej poїaіowania godne szcz±tki, jest piкknie poіoїony na gуrze w¶rуd sadуw i st±d rozlega siк daleki widok na poіudnie, wschуd i zachуd. Miejsce jest jakby wysp± otoczon± ze wszech stron mokrymi і±kami torfowymi i lasami. Dom, ko¶ciуі i kilka kaplic znaj­duj± siк w stanie ruiny doprowadzone przez ludzi w okresie rewo­lucji. Klasztor podobno pochodzi z XI wieku. Najstarszy jest ko¶ciуі nosz±cy cechy budownictwa katolickiego (styl romaсsko-renesansowo-bizantyjski) naleїaі do najbogatszych w Rosji. Budynki o charakterystycznym wygl±dzie robi± do¶ж miіe wraїenie. Jest ich tu sporo, gdyї w nadaj±cych siк do zamieszkania znajduje siк przeszіo 1.500 ofic. i szereg. Piкkne miejsce dla wypoczynku i kontem­placji, niestety nie dla nas, gdyї їyjemy tu jednak [jak] najprymityw­niejsi ludzie. ¦pimy znуw na brudnych i twardych deskach. Najniezno¶niejsze s± dіugie wieczory i noce, gdyї lampa stajenna nie tyl­ko їe daje bardzo maіo ¶wiatіa, ale do tego kopci strasznie i wsku­tek tego siedzimy w ciemno¶ciach. Blok 3 sala 21 — 43, 22 — 41 + szpit., 23 — 58.

Listopad.
Pobudka o godz. 4.30 (2.30) ¶niadanie i przygotowanie do podrуїy w nieznane. Kr±ї± najrozmaitsze pogіoski i plotki. Wg jednych je­dziemy do kraju via Szepetуwka, wg innych jedziemy do zimowego obozu i їe o powrocie nie ma mowy. Bolszewicy nic nie mуwi±, a raczej prawdopodobnie sami nic nie wiedz±, gdyї ci co opowiadaj±, s± to ich osobiste zapatrywania i s±dy. Na ogуі zgadzaj± siк z nami w tym, їe powinni¶my wrуciж do kraju i їe rzekomo s± jakie¶ zarz±­dzenia. Sprzeczne wiadomo¶ci i niepewno¶ж wywoіuje kiepskie na­stroje, jest podraїnienie i niepewno¶ж. Znуw ustawianie siк w 10-tki[3], znуw wywoіywanie, przesuwa­nie z miejsca na miejsce, a deszcz wisi na wіosku. Mimo wszystko wszyscy prawie ze zmiany zadowoleni, gdyї w tych warunkach trudno byіoby wytrzymaж. Zebraіo siк nas okoіo 1 1/2 tysi±ca samych oficerуw gdyї szeregowych juї wywieјli nie wiadomo gdzie i dіugi w±ї wolno w ciemno¶ci pod siln± eskort± po­suwa siк przez torfowiska ku przystankowi kolejki. Poci±g juї stoi - wagoniki straszliwie brudne i mokre po burakach i torfie. Jest ciasno jak w beczce - wydaj± chleb i jedzenie do Toіkina. Jest przej­muj±co zimno i pochmurno. W Toіkinie wysiadamy i pieszo na drugi dworzec. Znуw czytanie, wywoіywanie na przejmuj±cym zimnie i po dіugich godzinach jestem znуw w wagonie. Ogуlne pytanie i (...) w jakim powioz± kierunku? W wagonie zupeіnie nowi towarzysze - nastкpuj± zapoznania siк i zabieramy siк do chleba.

02.11.
Br[i]aсsk. Po caіonocnej podrуїy, przybyli¶my o godz. 8 do Briaсska. Caіy transport zjadі ¶niadanie skіadaj±ce siк z bardzo dobrego kapu¶niaku na miкsie i suchej kaszy jaglanej w stoіуwce jakiego¶ oddziaіu wojsk. Obiecali machorkк. 2. 11 godz. 14.45 stacja w lesie Bielogora. Okolice le¶ne od Buroіy [?]. Lasy zaniedbane, zdewastowane. Do Moskwy 384 km. Nastroje dobre, w piecyku pali siк - jedziemy w nieznane - kr±ї± rozmaite wie¶ci. Kompasy wyci±gniкto [i] wszyscy ¶ledz± kie­runek jazdy. Zachуd dobra wrуїba, wschуd zіa. Gdy poci±g zwraca siк na wschуd, miny wydіuїaj± siк i dobry nastrуj traci siк gdy na zachуd znуw dobre. Godz. 12-ta (24) Poci±g zatrzymuje siк na ja­kiej¶ stacji. Czekamy do¶ж dіugo, wreszcie kaї± nam przygotowaж siк do wysiadania. Zatem jeste¶my u celu podrуїy - ujechali¶my niedaleko, ale dokіadnie nie wiadomo [gdzie jeste¶my], i od nikogo nie moїna siк dowiedzieж. Jest zupeіnie ciemno, zimno i bіoto. Wy­іadowanie trwa godzinami, ustawianie, sprawdzanie, liczenie i wresz­cie idziemy dіug± kolumn±. Po dwуch godzinach marszu zbliїamy siк do celu podrуїy. Widaж o¶wietlone elektryk± zabudowania. Oka­zuje siк, їe to miejscowo¶ж Kozielsk. Miasteczko typowo rosyjskie. Ci±gnie siк kilometrami. Bajorem miasta idziemy dalej, juї rozrуї­niamy kontury klasztoru. To na pewno obуz, gdyї wszystkie obozy s± w klasztorach. Przechodzimy rzek± po prowizorycznym mo¶cie, wchodzimy w zasieki z drutуw kolczastych, to juї tu. Klasztor robi wraїenie starego zamczyska obronnego. Mijaj±c go idziemy przez wspaniaіy las, tak grubych sosen i innych drzew nie widziaіem. Za­trzymujemy siк pod murem. Za murami budynki murowane i drew­niane. Znуw stoimy, licz± nas i dziesi±tkami wpuszczaj± do ¶rodka. Jest juї godz. 6-ta rano, znajdujemy siк ¶rуd licznych zabudowaс, rуїnych willi i domуw. Kiedy¶ musiaіo byж tu przepiкknie. Obecnie na pуі zrujnowane domy w¶rуd wspaniaіej przyrody. Otrzymuje­my ¶niadanie i dowiadujemy siк, їe to obуz przej¶ciowy i їe pуj­dziemy do klasztoru. Znуw rejestracja. Tym razem zapisuje nas kobieta. Personel uprzejmy i grzeczny - miіa zmiana, kilku osobnikуw mуwi po pol­sku, koіo nich grupuj± siк kupy jeсcуw. St±d okoіo godz. 10.15 idzie­my do k±pieli i na staіy pobyt do klasztoru. Mуwi±, їe tam zno¶ne warunki - jest ciepіo i їe dobrze daj± je¶ж. K±piel jest fatalna, roz­bieramy siк na dworze, a jest zimno. Ubrania dajemy do dezynfek­cji. Myж siк trudno, ciasno i brak wody. Co¶ gorszego trudno sobie wyobraziж. K±piel skoсczona i prowadz± nas do jakiego¶ budynku, jest ogromny i peіen [ludzi] (...) taki mie¶ci nas 500. [Fragment kar­tki oddarty] zgieіk, rwetes i zaduch, ale jest ciepіo - to bardzo waїne. Moje locum na 3 piкtrze prycz. Otrzymujemy sienniki i koce, co¶ co wprowadza nas w zdumienie i zachwyt. Od 7 tygodni bкdzie to pierwsze spanie na sienniku. Ko¶ci juї nie bкd± bolaіy.

25.11.39
Mieszkamy w "Cyrku"[4] - 500 ludzi stіoczonych jak ¶ledzie na 3 piкtrach prycz. Wychodzenie i schodzenie niebezpieczne dla їycia, nic siк nie robi. Kіуtnie i scysje na porz±dku dziennym. Nie ma [ni]gdzie wolnego miejsca, nie ma gdzie usi±¶ж, nie ma co czytaж, graж itd. Bezuїytecznie dzieс za dniem upіywa na wyczekiwaniu, zrzкdzeniu na wszystko. Znowu ogonki dіugie jak wкїe morskie do jedzenia, do wody, do latryny, do sklepiku.

30.11.
Ulewny deszcz, szaro, ponuro. Szczepiono nas przeciw tyfusowi, nie reagowaіem wcale. Jak zwykle kr±ї± rуїne plotki na temat powrotu.

02.12.
Fotografowanie w dwуch pozach rуїnych - z tym rosn± nadzieje. Mуwi±, їe przygotowuj± nam legitymacje, ktуrych ї±daj± Niemcy. Potrwa to pewno z miesi±c gdyї dziennie fotografuj± okoіo 150 lu­dzi, a jest nas tu okoіo 5.000.

03.12.
K±piel, pierwsza zmiana bielizny.

06.12.
Mrуz, ¶nieg. Drugie szczepienie - reakcja bardzo silna - gor±czka, ogуlne osіabienie. Do swego barіogu nie mogіem ani wej¶ж, ani zej¶ж. Taki stan trwaі 3 dni.

14.12.
Wyznaczono mnie do pracy na stacji kol.[ejowej] do segregowania drzewa - praca bardzo ciкїka i zimno dokucza. Na stacji gуry soli leї± na rampie bez nakrycia, na to pada ¶nieg, deszcz, sуl topi siк i spіywa strumieniem, nikt siк nie troszczy, nikogo to nie obchodzi. Na kupach soli zіoїono teї jakie¶ kotіy i rury, bкdzie to po jakim¶ czasie dobrze wygl±daж. Beznadziejno¶ж - nieporadno¶ж - lenistwo, obojкtno¶ж.

24.12.
Wigilia. Zabroniono kolкd i zbierania siк. Przyszedі do nas Z(...)uch. Wyp(...), Szurlej, Pisarski na kolacjк - przynie¶li ze sob± ¶ledziki z cebulk± i 3/4 (...) ze swej strony ugotowaіem czarn± kawк. Pal±c ostatni± "Mewк", spкdzili¶my czas do godziny 1-szej. Zamiast choi­nek zatkniкte na sіupach gaі±zki. Paliіy siк tu i уwdzie ¶wieczki, kr±­їyіy opіatki robione przez jeсcуw z m±ki (szare cienkie placuszki). Z jednej strony panowaіo oїywienie, z drugiej gікboka zaduma i nawet іzy. Kolкdowaж nie wolno. Wszyscy przenie¶li siк my¶lami do swoich i snuli powrotne marzenia. Noc ksiкїycowa, lekki mrуz i ¶nieg - idealne ¶wiкta - niestety tylko pod tym wzglкdem.

01.01.40.
Sylwester smutny, їadnych zabaw ani imprez. Zabroniono zebraс i ¶piewуw.

03.01.

Karmi± coraz gorzej (...) ustawicznie grochуwka, rzadka lura, dwa razy dziennie, juї nie mogк jej je¶ж, chorujк. O wyjeјdzie coraz gіo¶­niej siк mуwi - panuje podniecenie, przygotowania do drogi, szyj± siк rкkawice, nauszniki, rуїne worki i (...) na podarte buty.

08.01.
Mrуz -32°. Wieczorem wywieјli w nieznanym kierunku "politycznych" okoіo 100 ludzi - sкdziуw, prokuratorуw, ziemian i innych. Strasznie zimno a ci ludzie w letnich paltach, w kapeluszach sіom­kowych, pуіbutach jak widma. Nikogo nas nie dopuszczono. Mу­wi±, їe wywieјli ich na Soіуwki. Dlaczego akurat w taki straszny mrуz. O wyjeјdzie mуwi siк coraz gіo¶niej.

09.01.
Mrуz -41° - co dzieje siк z nieszczк¶nikami wywiezionymi w nocy?

Inne informacje zawarte w notatniku:
Adresy:


pіk. Dobniewicz (?) [...] Piotrowska 93, m. 8. II p.
Gіowacz Stanisіaw, [...], Trzeciego Maja 10
Gojan Klaudiusz, Radowce, Ko¶cielna 55
Grohman Janina, Paris X rue de Petete (?), Hotel de Brabande
Grubner Henryk, Rybnik, Sobieskiego 19, Bielsko, Mickiewicza 3la
Kajetanowicz, Tomaszуw Maz., Piіsudskiego 33/35.
Lipiсski Feliks, Grajewska 4, W-wa-Praga
Dr. Јukasiewicz, Paris, rue Talleyrand 1
Mіodnicki Wiktor, Krakуw ul. ... durski 55
Olechowska Cecylia, Warszawa, Radna 13 m. 12a
Pieсkowski Bolesіaw, Јуdј Chojny, Strzelecka 16
Schwartz Ewa 5, Avenue Victor Emanuelle, Paris, France
Siwicki Aleksander, Warszawa-Їoliborz, Gen. Zaj±czka 7 m. 1
Sokoіуw Celina, NW 3. 43 Kompayne Gardens
Szklaszewski Zygmunt, W-wa, Narbutta 43, Mokotуw
Tenczyсska Wanda, W-wa, (...) owa. 23 m. 6
Zadowski Edward, W-wa, Willowa 8 — Aleje Jerozolimskie 37
Zarzeczny Antoni, Komorуw
mjr Zirmecki, Lir Felsztyсskiego 12


Przypisy

1. Boіoto - wie¶ pod Putiwlem. (Por. s. 21, przypis 3.)

2. Sprawa obecno¶ci rodzin jeсcуw w obozach w okolicy Putiwla (a takїe ewentualnych odwiedzin w obozie w Kozielsku) jest bardzo trudna do wyja¶nienia. Chodzi zapewne o rodziny wywiezione wraz z oficerami. Zob. na przykіad: Gracjan Jaworksi, Nieznana relacja o grobach katyсskich, "Zeszyty Historyczne", 45, 1978, Paryї, s. 6.
3. Por.: s. 58, przypis 5.

4. "Cyrk" - jeden z gіуwnych blokуw obozu urz±dzony w cerkwi. Jeсcy nadawali poszczegуlnym blokom "swoje" nazwy: "Szanghaj", "Maіpi Gaj", "Filharmonia" etc.
Вернуться к началу Перейти вниз
 
Дневник Сивицкого Томаша.
Вернуться к началу 
Страница 1 из 1
 Похожие темы
-
» Дневник Адама Сольского
» Дневник Добеслава Якубовича
» Дневник Сольского Адама.
» Дневник Щековского Казимежа.
» Дневник Мацея Козловского

Права доступа к этому форуму:Вы не можете отвечать на сообщения
Правда и ложь о Катыни :: Для начала :: Общий форум :: Документы :: Польские документы-
Перейти: